Dziś prezentuję kolejne zdobyczne krzesła. Kiedy mąż mi je pokazał wyglądały staro :). Ale dla mnie już były piękne :). Miały na czarno pomalowane nóżki i brązowe obicia. Swoje odstały, nie ukrywam, ale kiedy zrodził się pomysł stworzenia nowego miejsca do pracy, czytaj biurka :), w naszym domu natychmiast znalazło się dla nich miejsce właśnie przy nim. Mąż je podreperował i oczyścił a pan tapicer obił w tkaninę którą gdy tylko zobaczyłam wiedziałam że będzie idealna dla tych krzeseł (dodam że kosztowała bardzo mało :)). I wiadomo kolorystyka sama mówi za siebie, moje różowe, męża niebieskie :), a w zasadzie różowe Juleńki, niebieskie Natuni ;).
Ps. A nogi podtrzymujące blat to projekt mój i męża. Początkowo miały być białe dlatego stolarz wygładzał szpachlą pod malowanie i wyglądają na zdjęciach trochę jak podniszczone, ale gdy stanęły w pokoju stwierdziliśmy że ta ich surowość wprowadza miękkość i nowoczesność dlatego zostały bez koloru. To ostatnio moje ulubione miejsce :).
Tkaniny z połyskiem, delikatne w dotyku :).
Ps2. Ratujmy stare meble!
Popieram! ratujmy! dla mnie te krzesła to wspaniałe klasyki, super detale:-)
OdpowiedzUsuńKrzesła wyglądają pięknie ! U Ciebie jak zawsze wszystko w dobrym guście :)
OdpowiedzUsuń