czwartek, 11 lutego 2010

Spalone biscotti rano, a karteczka wieczorem - jak nie zasnę ;))


Chciałam dodać zdjęcia karteczki oraz ozdoby, którą uszyłam na łóżeczko dla Natalki ale.... nie ma szans! Poddaję się !(ale tylko dzisiaj ;)) Ciągły brak czasu jest dusząco męczący.... no i na dodatek dziś wszystko leci mi z rąk!! Dlatego dodaję zdjęcia ciastek BISCOTTI które przed 15 minutami wyciągnęłam z pieca. One są łatwiejsze do opisania :). Czyli post ostatkowy. Wymyśliłam sobie dziś pieczenie ciastek z okazji tłustego czwartku. Ale nie wyszły rewelacyjne. Przypaliłam je baaardzo!!!!!!!!! Czego nie da się ukryć :). Ale trudno jest nie przypalić ciasta gdy za plecami wiruje tornado z zabawek Natalka chodzi i marudzi i ciągle to chce jeść to pić to na ręce to... sama nie wie czego chce bo w zasadzie juz dawno powinna spać. Juleńka bawi się na podłodze w kuchni akurat pod moimi nogami i na raty je jajecznicę zupełnie juz zimną i pyta i pomaga i tak dalej. Nie wspomnę o tym ze w zlewie czeka sterta naczyć do umycia, której zmywarka nie da rady. I tak oczekuje na moją łaskawość. Oczywiście moje śniadanie błaga o zjedzenie i tak w kółko. Czyli radosny poranek :)))) Ale kiedy zaczynałam piec te ciastka byłam pełna optymizmu ze uda mi się je upiec. W trakcie zwątpiłam, a gdy ujrzałam spalone po wyjściu z piekarnika ZAŁAMAŁAM się! No ale co zrobić, są i takie dni. Trzeba zwyczajnie przeczekać i nie dręczyć się ze się nie nadąza. Odpuszczenie jest najlepszą radą. Pocieszam się tez tym ze wiem ze nie u mnie jednej tak się dzieje!!! To dodaje sił i wracają pozytywne myśli ze jednak ze mną jest wszystko ok =). ...................Czyli zyczę smacznego OSTATKOWANIA! :))))) PS. Na szczęście jest jeszcze szansa na moze trochę bardziej optymistyczne przezycie reszty dnia.... Po południu zawitam u rodziców, a tam czekają dwie blachy pączków, które tato rano zakupił :))) mmmmm pycha!! :) PS2 I dodaję jeszcze zdjęcia moich szalejących dziewczynek :)). PS3 A moze czas stworzyć bloga kulinarnego?! =)





Julina w moich okularach :)




Buuu




:)



8 komentarzy:

  1. Sofijo,
    Ja dzisiaj zjadłam już 2 pączki i faktycznie - trzeba już zacząć pościć ;-)
    Muszę powiedzieć, że chociaż Twoje ciasteczka są przypalone to jednak wyglądają smakowicie :-)

    Ps. Z Twojej córci będzie Pani Profesor :-)

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pocieszenie Ci napiszę, ze ja miałam wczoraj taki dzień, wszystko mi leciało z rąk, nic sie nie udawało, az musiałam sie rozpłakać by rozładować złość ;) Dziś już lepiej.

    Ciasteczka mimo wszystko wyglądają apetycznie a córeczki jak aniołki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej nie zaśnij :)
    Co do dnia dzisiejszego to szczeże zazdroszczę Ci takich chwil w domu...z dziećmi:)
    A nie jak Ja dziecko do przedszkola,praca, dom...ciągła praca i brak wytchnienia, ale tacy też muszą żyć ;))
    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  4. sorki za takiego wielkiego byka :((

    OdpowiedzUsuń
  5. ...Gdyby nie było tak pózno Dominiko,chętnie wpadłabym do Ciebie na te ciacha...spalone,nie spalone,swojskie i z serducha zrobione!!!...Ale pewnie już ich nie ma:):)?Pozdrawiam Cię cieplutko,Twoja stała czytaczka Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jadłam te ciastka... nie są takie złe ;) do jutra:)
    Magda })i({

    OdpowiedzUsuń
  7. :) Pozdrawiam Was wszystkie bardzo bardzo serdecznie i miło mi że do mnie zaglądacie :).

    OdpowiedzUsuń