piątek, 30 lipca 2010

Anielica Liliana.

Liliana, bo takie imię owej Anielicy wybrała Juleńka, miała powędrować w świat, ale... no właśnie! Gdy ją córcia moja mała zobaczyła to zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia i oczkami błagającymi prosiła aby została :) z nami- a zwłaszcza z Nią- na zawsze :), a ze mama ma miękkie serce to... chyba tak się stanie ;) =). Oto i ona :).









A na koniec obraz Juleńki. Ostatnio trochę malowałyśmy i wycinałyśmy :) na duzym formacie. Obraz jest baaaaaaaaardzo duzy i piękny. Włozyła w niego całe swoje małe serduszko :). Oto i on :).
A, zapomniałam opisać co on przedstawia. Widnieje na nim tańcząca para :). Baletnica w locie a tancerz asekuruje :).
dd

środa, 28 lipca 2010

Takie same a jednak inne ;).

Kartki, bo o nich mowa, powstały na uroczystości zaślubin oraz chrztu świętego wczoraj :). Oto i one. Bardzo przepraszam za jakość zdjęć ale aparat zupełnie się nie słuchał :/...... ...............................Ślub.





Chrzest Święty.









I razem zapakowane gotowe do drogi :). Tło bardzo swojskie jak widzicie ;).



Pozdrawiam :).
dd

poniedziałek, 26 lipca 2010

Muzycznie :).

Dzielę się z Wami muzyką którą słucham i słucham...... :) Uwielbiam Whitney od dziecka. Uwielbiam jej ozdobniki i ogromną siłę głosu. Jako dziewczynka chodziłam i godzinami ćwiczyłam aby choć fragment zaśpiewać tak jak ona....... mało wtedy wiedziałam :). Nigdy oczywiście się to nie udało :) i dziś wiem ze nie o to chodzi :). Ta płyta jest piękna :). Posłuchajcie, wiem ze zupełnie nie macie ochoty odpalać tych teledysków ale zaryzykujcie ;) zobaczycie ze warto ;)! Miłego słuchania oraz dnia!






piątek, 23 lipca 2010

Poduszka, kot i podwójna niespodzianka...

Poducha która powstała dla pewnej dziewczynki ale nie mogę więcej pisać bo czasem zagląda :)). I kot czarny. Chodzi po łózku dziewczynek... ma coś w sobie :). I mimo, iz taki mało kolorowy zupełnie nie przeszkadza to w tym, aby go przytulać. Sam się o to prosi :) Taki maleńki, słodki jest :).



I niespodzianka podwójna :). Ostatnio chodziło mi po głowie i myślałam o tym jak zdobyć stary drewniany- dodam- naroznik do mojej kuchni. I z mamą jednego dnia rozmawiałam, poniewaz ona takowy kiedyś posiadała, ale jak się okazało juz nie :(, właśnie o tym i...................... dwa dni temu mój mąz po powrocie od znajomych pokazuje mi zdjęcie i mówi: Taki jest do przygarnięcia :). Naroznik, bo o nim mowa, drewniany i taki idealny jakiego szukałam sam do mnie trafił :). Trzeba go tylko odnowić pomalować na biało i zmienić obicie. Nie mogłam w to uwierzyć :). Piękny będzie, choć w to nie wierzy nikt :), no prawie-tylko ja i mój mąz :). A i tego samego dnia a nawet wieczoru moja córeczka po powrocie od tych samych nawet znajomych ;) wróciła do domu taka uradowana, opieczątkowana kolorowo :) i wybawiona za wszystkie czasy :). W jednej rączce trzymała karteczkę w kopercie pięknie zapakowaną którą tam właśnie dla mnie zrobiła, z pomocą swojej małej kolezanki, a w drugiej ogromny bukiet tych właśnie przepięknych wyhodowanych własnoręcznie przez moją zawsze pogodną kolezanę Martę-którą pozdrawiam :)- kwiatów. Stoją i zdobią kuchenny stół :). Niespodzianki bardzo miłe, niespodziankowe i zaskakujące. I.............tak miło jest kiedy ktoś o nas pamięta :).






Pozdrawiam
dd


środa, 21 lipca 2010

Zegar i....

Oto zegar który powstał wczoraj do nowego pokoiku dziewczynek :). Bardzo miękki, przytulankowy :).








...i zdradzam sekret pokoikowy dziewczynek. Łózeczko juz stoi i dziewczynki śpią w nowym pokoiku :). Nie wygląda on jeszcze tak jak powinien dlatego pokazuję tak mało ale jak tylko uzyska wygląd ostateczny to szybko wrzucę kilka zdjęć :). Choć taki "golas" tez jest piękny i ma klimat :).







Pozdrawiam
dd

poniedziałek, 19 lipca 2010

O rozmyślaniu :).

Letnio :).
Karteczki imprezowe znalazły nowych właścicieli :). Ślubna i urodzinowa-dla Zosi ukochanej kuzynki Juleńki :).














A to karteczka Juleńki. Sama robiła dla Zosi :). Balonik z kokardką :). Oryginalna :)))).



I jeszcze............ poniewaz ostatnio okazuje się ze chyba coraz gorzej prowadzę samochód ;)- tak, samokrytycznie podchodzę do sprawy, a dlaczego napiszę dalej :). I do tej pory zwalałam to na efekt pociązowy-ponieważ kazda kobieta wie, ze będąc w ciązy jezdzi się strasznie. Nie mozna się skupić i takie tam :) i czasem ten stan nie przechodzi nawet po porodzie..... i tak chyba jest w moim przypadku. Totalnie okropnie prowadzę ostatnio samochód! Moja siostra nawet dziś musiała włączyć siebie- nazywam ją wtedy osobistym GPS-em :). W trakcie naszego podrózowania mówi lewy i ognia i mijasz i nie za tramwajem i dlaczego na tym pasie ......i .... oj własny DARMOWY GPS :). Ale dziś się juz nad tym zaczęłam zastanawiać, bo i mama się dołączyła!!! Myślę sobie: Dominika to juz jest masakra!!! I chyba wiem dlaczego tak się dzieje! Zupełnie nie mogę się skupić :). Ja wsiadając do samochodu wiem, ze właśnie wtedy mam chwilkę na porozmyślanie i na pozbieranie myśli i na zwyczajne poukładanie sobie wszystkiego, a czasem zwyczajnie obserwuję.... Lubię patrzeć na ludzi przechodzących i idących gdzieś... jadących samochodem..... na ich twarze, oczy.... czasem nawet się spotykamy wzrokiem... myślę wtedy: co u tego człowieka słychać? Czym teraz zyje? Czy jest szczęśliwy? Gdzie jedzie? O czym myśli? Czy patrzy na mnie i myśli o tym samym? To są ułamki, sekundy ale zawsze mnie to zastanawia.... tak właśnie było i dziś. Ciekawość.... okropna cecha, ale u mnie mocno zakorzeniona stety niestety... I mam jeszcze coś chyba gorszego... nie wiem czy Wy tak macie :) i az wstyd się przyznać :))....... ale to bardzo lubię... mianowicie bardzo lubię zaglądać w okna kiedy przejezdzam obok takowych zwłaszcza zimą, kiedy palą się światła i na zewnątrz zawieje a w oknach tlą się światła.... :) a dlaczego? Interesuje mnie, i tu Was zadziwię, albo i nie ;), jak mają urządzone mieszkania-domy :)))))))). Tak więc uciekajcie i zasłaniajcie okna gdy jadę :))). Ale wracając do tego mojego rozmyślania..... :) Jeszcze bardzo często jadąc myślę o zyciu.... i jakoś wtedy same myśli wpadają do głowy i rózne wnioski i to równiez lubię bardzo..... i dziś właśnie rozmyślałam... o zyciu i śmierci. Jeden umiera a drugi na jego miejsce się rodzi.... ze trzeba się do siebie uśmiechać, bo nigdy nie wiadomo czy bedzie nam dane spotkac się znów..... I takie to myśli trapią moją głowę dziś... ale nie nazwałabym ich smutnymi, normalnymi raczej.... takimi z zycia wziętymi. Bo przeciez w zycie nasze wpisana jest śmierć.... i szczęśliwy ten kto umiera pogodzony z bliźnimi i z Bogiem..... I to jest myśl która w mojej głowie od kilku dni pulsuje. Wypowiedział te słowa mój tata kiedy dowiedział się o śmierci wyjątkowego i zasłuzonego ks prof Antoniego Kiełbasy. To prawda, szczęśliwy! I tak myślę ze trzeba do tego dązyć :). I tym optymistycznym....a dalej juz znacie ;) kończę :). I Wam równiez zyczę takich rozmyślań, moze nie w samochodze, bo straszne korki sie wtedy tworzą ;) ale tak w wolnej chwili... Trzeba w tym zabieganym świecie, w konsumpcyjnym stylu zycia od czasu do czasu, a moze i na zawsze, zawiesić się aby nie zwarować i jak to mówią słowa piosenki: "Zwariuj aby zyć... normalny juz dziś jest tylko świr". Czasem to prawda bo wywraca sie wszystko do góry nogami na tym świecie. Dobrze kończę bo .... czas taki ze trzeba kończyć, a napisałabym jeszcze trochę ;)). Miłego dnia!




dd

wtorek, 13 lipca 2010

Szafiarka.

Oj, trochę mnie tu nie było :). Stało się tak za sprawą tego, ze zwyczajnie nas nie było =). Weseliliśmy się na weselu daleko daleko. Zostawiliśmy telefony, laptopy, wszystko co zabiera czas i wyjechaliśmy na wieś....... A co tam jeszcze robiliśmy? Tam postanowiliśmy ............ odpoczywać, spacerować, opalać się, kąpać, biegać boso po trawie, jezdzic na rowerze, pić kawę na dworze w blasku słońca porannego, nie gotować, chodzić w pizamach oraz imprezować- tańczyć i śpiewać na wspomnianym wyzej weselu- a śpiewałyśmy z Juleńką dosłownie. Ona jeden utwór z dedykacją dla Państwa Młodych a ja drugi :) i było bardzo wesoło. Szkoda ze się skończyło. Beztroski czas potrzebny wszystkim zarówno dzieciom jak i dorosłym! .............Ale........................................ jeszcze przed wyjazdem naoglądałam się blogów szafiarek =)))))))))) ......zainspirowały mnie one do stworzenia własnej szafiarskiej sesji zdjęciowej :). I tak na kieleckiej ziemi powstały te oto zdjęcia których autorem jest bardzo zdolny i wyjątkowy mój mąz z którym realizowanie takich szalonych pomysłów jest samą przyjemnością. Jeśli chodzi o szafiarki to tak naprawdę ja nią jestem od maleńkości tylko kiedyś nie było to tak pięknie nazywane jak dziś :). Ciągle mamie wyciągałam ciuchy i tworzyłam zestawy. Łączyłam kolory fasony rózne materiały.... uwielbiałam się przebierać ale nie interesowało mnie strojenie samo w sobie. Ciekawiło mnie co będzie jeśli połącze to z tym czy tamto z owym :). U mojej babci natomiast miałam strój w który wskakiwałam zaraz po przekroczeniu progów jej domu i chodziłam cały bozy dzień :). Strój owy składał się z cięzkiej, koloru szarego, aksamitnej spódnicy którą oczywiście musiałam przepasać paskiem tak aby się trzymała i jeszcze zawinoąć trzy razy aby nie była za długa :) oraz z brązowych letnich skórzanych butów w paseczki na szpilce. Strój owy zaginął chyba :( A tak chciałabym zerknąć na niego teraz po latach..... poczuć zapach...... przenieść się w czasie..... na szczęście mam wszystko w pamięci :) ale wracając do tematu ..... zostało mi to do dziś-to szafiarstwo. Lubię modę bo mozna wciąz tworzyć samemu coś z niczego i zwyczajnie daje to małe ale jakze pocieszne szczęście... i kupuję w róznych miejscach a inspirują mnie rózne rzeczy :). Pokazuję moje stroje weselny i poprawinowy które zakupiłam dosłownie na dzień przed wyjazdem :). Kobiece i lekkie :). ..................................Weselnie :).








Marynarka-reserved
Spódnica-cubus
Koronkowe body-zara
Buty-reserved
Kolczyki-H&M
Torebka-siostra ;)))


I poprawinowo :).

























Sukienka-zara
Sweter -SH
Okulary-reserved
Buty-promod
Ozdoba na rękę-reserved

Namówiłam równiez mojego męza na sesję :). Zabawa pierwsza klasa ;). To właśnie robią rodzice gdy uśpią dzieci :).



Weselnicy :).
Juleńka tańcowała i tańcowała końca nie było widać :). Zupełnie zmęczenie jej nie łapało :).
Natula tez... na rączkach wywijała :).








I jeszcze na koniec..... Mój mąz w starej stodole znalazł taki piękny okaz który dziś juz do nas jedzie. Nadstawka na kredens w idealnym stanie - jak na te lata :). Kolejny mebel do kolekcji i do odnawiania :))).





Pozdrawiam Was serdecznie i zyczę udanych urlopów :). Słońca i duuuuuzo wypoczynku.
Uwazajcie na siebie!

dd