niedziela, 28 października 2012

Pokolenie śmierci?

Od jakiegoś czasu obserwuję dziwne  -jak dla mnie, delikatnie to nazywając- zmiany w świecie zabawek. Kiedyś dzieci bawiły się ładnymi, kolorowymi zabawkami niezależnie od wieku. Dziś nadal tak jest, ale jak zaobserwowałam ładnymi, kolorowymi zabawkami dzieci  bawić się mogą do pewnego roku życia. Im starsze tym firmy produkujące zabawki narzucają coraz to upiorniejsze zabawki. Dziś np proponuje się 6 latkom lalki, które wyglądają jak wampiry i trupy. Mają wystające zęby, ich ciała są  w kolorze sinym  i mają czaszki na ubraniach do tego ich łóżka czy szafy to trumny. Kiedy pierwszy raz się z nimi zetknęłam to szczerze Wam napiszę poczułam ogromną odrazę. Potem poczułam lęk ponieważ doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to tylko kwestia dni kiedy przyjdzie moja starsza córka, która chodzi do przedszkola i powie że chce taką lalkę. Pomyślałam, co ja jej powiem? A raczej jak jej wytłumaczę że jej nie kupię lalki z którą zaraz będzie chodzić połowa jej koleżanek? I nie minęło kilka dni a owa sytuacja nastała. Liczba lalek w grupie wzrastała a i ja odczuwałam coraz to większy nacisk na to, abym wreszcie kupiła lalkę trupa. Argument był oczywiście jeden, bo wszystkie koleżanki je mają. Okropnym jest uczucie wiedzieć dlaczego nie kupi się dziecku lalki trupa i nie móc przekonać dziecka że taka droga jest słuszna. Pewnego wieczoru jednak gdy naciski sięgnęły zenitu usiadłam z córką i przeanalizowałam z nią  wygląd każdej  z tych lalek. Używałam normalnego słownictwa ponieważ dziecko w jej wieku rozumie już bardzo wiele i poważnie na spokojnie używając odpowiednich argumentów można z 6 latkiem w taki sposób rozmawia z resztą przy tych lalkach nie da się nazywać tego co one mają innymi słowami. Powiedziałam, po krótce opiszę, że ich ciała to są ciała które mają sine trupy, że te zęby mają wampiry które wysysają krew z szyi, i że te lalki śpią  w trumnach, a do czego służy trumna to ona już wie. Nazwałam jej to czego ona nie potrafiła. Najpierw jednak przed tym jak ja jej zaczęłam tłumaczyć poprosiłam aby to ona opowiedziała mi jak je postrzega i poprosiłam, aby własnymi słowami mi je opisała. Powiedziała że dla niej mają ładny kształt ciała ale mają dziwne twarze  i że nie lubi trupich czaszek. Wówczas jak już wspomniałam wyżej przeanalizowałyśmy dokładnie ich wygląd. Porównałyśmy ich wygląd  z innymi kolorowymi zabawkami tak, aby mogła zobaczyć różnicę.  Po tej rozmowie powiedziała mi że są ohydne i jej pierwszym pytaniem było  jak można lalkę wkładać do trumny i dawać to dziecku? No właśnie?! Moje pytanie jest identyczne. Bo jak można dzieciom dawać do rąk trupy? My tego z mężem  nie pojmujemy? Jak te dzieci mają wyrosnąć na normalnych ludzi?! Ale pytanie jest jeszcze jedno, gdzie w tym wszystkim są rodzice? Nie chcę żeby ten post brzmiał jak kazanie czy wymądrzanie się bo zwyczajnie nie mam takiego zamiaru mnie wkurza  to że przez to ze ktoś nie powie dziecku ze to trup i że to nie jest dobra zabawka  moje dziecko pragnie czegoś co jest wstrętne i dąży do zdobycia tego co niesie za sobą zło. Zwyczajnie wyrażam swoją opinie. Bo szczerze wkurzające jest to że to dorośli sami wkładają swoim dzieciom trupy w rączki. Bo gdyby rodzice wytłumaczyli, każdy rodzić, co to i do czego, to większość dzieci nie chciałoby tej zabawki. Czasem myślimy sobie to tylko na chwilę, zaraz tą lalkę wyrzuci.  Tym bardziej pytam po co kupować coś od tak i do tego jeszcze tak wstrętne? Abstrahując jednak ziarno ciemnego patrzenia na życie zostało zasiane. Pewne symbole zostały wszczepione w małe główki. Jeśli wszyscy powiedzieliby nie, to o ile byłoby ładniej zwyczajnie! w tym życiu naszych dzici?! Czasem mam wrażenie że dorosłym zupełnie nie zależy na tym, aby dzieciom wszczepiać dobro i to jest bardzo smutna konluzja. Niemniej jednak taki trend obserwuję. Liczy się tylko to co dziś. Zero wartości. Uważam że świat idzie  w bardzo złym kierunku i tak naprawdę boję się o to co będzie za lat kiolka, bo jeśli trupy są już dziś to co będzie za zwykłe 10 lat?

Wybaczcie te szare słowa ale musiałam to tu napisać bo zagląda tu parę osób i może ta kropeleczka coś da? Ja zwyczajnie mówię NIE i ile sił w nas wraz  z mężem będziemy chronić nasze dzieci przed złem, tak chyba powinno być? Jeśli mamy wybór?! Taki powinien być odruch każdego rodzica? Zadziwia mnie że tak nie jest.


 Od tego dnia odkąd poważnie sobie porozmawiałyśmy nie słyszę o lalkach trupach. I z rozmowy z córką widzę że w przedszkolu również potrafi już na nie reagować tzn odpowiedzieć  kiedy inne dzieci pytają o jej lalkę trupa że jej nie chce mieć. A mąż po tym jak słyszał rozmowę zabrał córcię do świata kolorowych zabawek i na nowo wytłumaczył że kolorowe zabawki nie są złe i że one zostawiają dobry ślad w małym dziecku. 

Ja bawiłam się kolorowymi zabawkami przez co  mam przepiękne kolorowe wspomnienia z dzieciństwa. Myślę że naszym zadaniem jest dbać o to, by dzieci jak najdłużej mogły być dziećmi i aby mogły bawić się wesołymi zabawkami, a nie trupami czy karabinami. W naszych rękach leży los naszych dzieci i to od nas zależy czy wychowamy pokolenie kolorowego życia czy śmierci. Zdaję sobie sprawę że temat jest bardzo trudny. Firmy jak grupę docelową upatrzyły sobie dzieci. Dysponują ogromnymi środkami na promowanie to na co mają ochotę. My jednak na szczęście  zwyczajnie- jakkolwiek to zabrzmi- mamy rozumy. To nic złego wskazywać dziecku drogę. Naszym wspólnym NIE możemy pokrzyżować plany wielkim korporacjom! I oby tak się działo!!! Tego sobie i Wam życzę!


Z pozdrowieniami- mama.

12 komentarzy:

  1. ja nie mam takiego problemu: jak powiedzieć, że nie kupię? po prostu mówię nie i tyle. rozmawiamy, owszem, ale moja córka nie bawi się też tym, czym bawią się rówieśnicy - chodzi mi o popularne w tym wieku zabawki typu Ben10, hello kitty, koleżanki mają też gadżety z Hannah Montana i inne tego typu reklamowane w tv. my w tv oglądamy wieczorynkę, czasami u dziadków mini mini (u nas telewizor w ogóle rzadko włączamy;p) i nie mam tak, że mała coś próbuje na mnie wymusić.

    pójdę dalej: kiedyś były kolorowe zabawki, chociaż było ich mało, a teraz sklepy zalewa bezkres rózu dla dziewcynek, kuchenki, miotełki, odkurzacze, żelazka - mnie to przeraża, wpajanie dzieciom stereotypów. chłopcy mają nieco większy wybór kolorów, ale i mają ciekawsze zabawki: narzędzia, kosiarki i inne bajery (koniecznie SAMOCHODY!!!). i to jest straszne, że te zabawki są dedykowane konkretnej grupie. ten pudrowy róż jest zarezerwowany dla dziewczynek, chłopcy od zawsze wiedzą że to babskie.

    za tym, czym bawią się dzieci i jak postrzegają świat odpowiadają ich rodzice i tyle w tym temacie. te lalki-trupki SĄ paskudne;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to masz dobrze :). Ale masz rację kończąc zdaniem że za wszystko odpowiadają rodzice. Co do tych kolorów to poruszyłaś ciekawy temat ale raczej zupełnie mi on-ten róż- nie przeszkadza i nie mam z tym problemu natomiast co do tych stereotypów to pozwolę sobie się wypowiedzieć :)... moje dzieci chodzą do przedszkola a i również bardzo często do swojego kuzyna w odwiedziny gdzie leżą i samochody i lalki ponieważ ma on również młodszą siostrę i one tam bawią się zarówno samochodami jak i lalkami w tym jednak lalkami więcej a wyborów dokonują dobrowolnie same :). Dzieci jednak, czy tego chcemy czy nie, mają pewne predyspozycje i taka jest również natura ale ja nie widzę niczego złego w tym. Kiedy przypomnę sobie siebie z lat maleńkości to widzę teraz że w sklepach są wszystkie zabawkami o których marzyłam i które miałam w wyobraźni i nikt mi o nich nie mówił a ja ich pragnęłam. To chyba instynkt? Dziewczynki są dziewczynkami a chłopcy chłopcami i to zupełnie dwie inne bajki i to przekłada się na zabawki.Ja lubiłam bawić się lalkami i pamiętam że to lubiłam i to chyba normalne raczej :). Nasza rola jest taka aby kierunkować pomagać nie przeszkadzać. Mieć umiar i obserwować. Tak to postrzegam oczywiście to moja subiektywna ocena i zgadzam się że każdy może mieć swoje zdanie a ja za Twoją wypowiedz Ci bardzo dziękuję bo skłoniła mnie ona do kolejnych refleksji :)).Pozdrowiam :)

      Usuń
  2. Ojej podpisuję się pod tym tekstem rękami i nogami. Jak zawsze w marcu szukaliśmy prezentu dla 7 letniej chrześnicy męża. Wchodzę na dział z zabawkami i moje oczy robią się wielkości pięciozłotówek. Mówię do Maćka: " mam zwidy czy widzisz to co ja??!!" Laleczki-upiorki które można samemu "poskładać". Osobno głowy, rączki, nóżki, dłonie - ohyda. Oczywiście każda "lalka" miała odpowiednio upiorny makijaż. Jak można coś tak potwornego kupić swojej dorastającej córce? Sama bałabym się wziąć to do ręki a co dopiero dać dziecku. Koszmar. Producentom zależy tylko na tym aby sprzedać produkt, mają głęboko w tylnej części ciała jak takie coś oddziałuje na psychikę dziecka. A jak trudno dziecko przekonać do swoich racji - wystarczy ze 1-2 koleżanki mają takie "laleczki" i wiadomo, że nasza pociecha też będzie chciała taką samą :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciekawe co jeszcze wymyślą? Jak daleko można się posunąć? I gdzie jest granica? Odpowiedz dostaniemy za kilka lat. Ale juz dziś odczuwam lęk. Co ja będę kupować jako babcia?! Pozdrawiam Susanno serdecznie:)

      Usuń
  3. Też mnie to przeraża. Nie znoszę tych lalek upiornych i wielkogłowych Barbie. Grrrrrr.
    Nie wiem co dzieci w tym widzą:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to tylko dzieci ważniejsza jest kasa! Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba ten post i Twoje podejście. Podziwiam, jak poważnie ją potraktowałaś w czasie tej rozmowy i jak ją nakierowałaś na właściwe wnioski. Wydaje mi się, że moja mama też coś takiego potrafiła, kiedy byłam mała i bardzo bym chciała ją naśladować, jak moja córka podrośnie! Dzięki za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, co my byśmy zrobili bez tych mam? Człowiek jednak uczy się całe życie daj Bóg abyśmy zawsze mieli jasne umysły. Bycie rodzicem to wyzwanie na całe życie. Ogromne, dla mnie największe, długotrwałe i co jest w tym najciekawsze zdarza się tylko raz! To wyzwanie które ma jasny początek ale i szeroki barwny koniec i który wymaga działań. Godzina późna stąd to filozoficzne podejście. Dziękuję jednak za Wasze komentarze. Są pewnym wsparciem i sygnałem że jednak jest światełko w tunelu :).Do miłego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czesc!Ja tez generalnie nie mam takiego problemu.Jeremi zadowoli sie kwiatkiem w doniczce,ladna swieczka...a Antos kupionym w second hand-dzie..smochodzikiem za 20p...Problem jest powazny,rodzice nie maja czasu dla swoich dzieci czasy sa trudne..i sztuka w tym wszystkim jest odnalesc kolorowy swiat z dziecinstwa...a tego zapewnie nie dadza nam zabawki potwory.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą. Gdy zobaczyłam w sklepie te lalki, to byłam bardzo zdziwiona. Zdziwiona, bo jak na takie coś może być popyt??? Jak rodzice na to pozwalają? Porażka... Jasne, że z dzieciakami da się pogadać i wytłumaczyć. Mój syn jakoś obył się bez tych obrzydliwych karabinów zabawkowych. Mam nadzieję, że zanim moja córka dorośnie do lalek innych niz bobasy czy szmacianki, to te szkarady zostaną już wycofane... Zresztą to nie tylko lalki ale bajki, ciuchy, figurki... Coś za dużo szarości w naszym życiu... Więcej rzeczy powinno być białych albo czarnych. Zło to zło. Zło nie jest fajne. Trumny nie są fajne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam uczulenie na ciuchy z czaszkami. Dla chłopców jest tego cała masa. Nawet raz teściowa kupiła pościel w czaszki, bo zwyczajnie się nie zorientowała co to za wzór. Oddała do sklepu z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam temat, bo jako mama dziewczynek też się z tym zderzyłam :/ argument córki, że przecież koleżanki z klasy maja takie lale był dla mnie klopotliwy, bo jak wytłumaczyć w takim przypadku, że to jest złe i niepotrzebne. Udało się jednak. Nie ma w naszym domu takiej lali i nie będzie. Nawet ostatnio Nela przyznała, że "fajnie mamo, ze kupiłas mi książeczkę zamiast tej lali bo ksiażeczka jest taka ladna " a kupiłam książkę "Pchłę Szachrajkę" bardzo kolorową i zabawną zamiast ponurej i strasznej lali.

    OdpowiedzUsuń