W dniach 23-25 kwietnia odbył się IV Trzebnicki Maraton Rowerowy Żądło Szerszenia 2010. Pół roku intensywnej pracy oraz przygotowań zaowocowało! Na tegoroczny maraton przybyła rekordowa ilość niemal 600 uczestników! Zjechali się z całej Polski a takze z zagranicy. Pisali o nim między innymi w gazecie "Słowo sportowe" i okrzyknęli go największym w Polsce maratonem kolarskim-kolarzy amatorów. Pogoda dopisała humory równiez :). Wszyscy spisali się na medal a zwłaszcza Dziadek- Szerszeń nr 1. Oddał się cały tej imprezie i zorganizował ją po mistrzowsku! Wiele atrakcji czekało na uczestników: pamiątkowe medale z szerszeniowym logo, dyplom oraz dla zwycięzców jedyny w swoim rodzaju puchar w kształcie małego szerszenia o kolorach odpowiednio złotym srebrnym oraz brązowym. Na placu na uczestników oraz ich rodziny czekało swojskie jedzenie, mięsko z grilla, kiełbaski, chleb ze smalcem, owoce, słodycze, napoje, stoiska zaopatrzone w sportowy osprzęt a do tego przygrywała muzyczka :). Panowała piknikowa atmosfera. A po wyścigu następnego dnia zaraz po rozdaniu pucharów niespodzianka. Loswanie nagród. Kilkunastu zegarków, 2 profesjonalnych rowerów, długopisów, perfum, kubków, świec oraz pamiątek z Trzebnicy. Tegoroczny maraton nie był ostatnim :) choć zawsze w trakcie tato mówi magiczne słowa-to juz ostatni! to są one wynikiem braku odpowiedniej ilości cukru we krwi :). Po paru godzinach od ich wypowiedzenia tato dochodzi do siebie i juz myśli co nowego będzie za rok :). Widać to po jego oczach :). Bardzo udany był ten szerszeniowy- i nie tylko- zlot kolarzy. Wszyscy wyjechali uśmiechnięci i zadowoleni. Tato równiez kończył niedzielę z uśmiechem na twarzy jak i my wszyscy. Torcik Szerszenie Trzebnica.
Tato omawia kwestie organizacyjne.
Z Natalką :).
A tu juz przed wyjazdm na pentelkę o długości 120 km.
A to wujek :).
Moje miejsce :(. W tym roku mnie i moją siostrę Magdę przy rozdawaniu toreb z osprzętem zastąpili moja druga młodsza siostra Kama i jej lepsza połowa Krzysztof ;)-wybacz Kamola :)). Ja byłam tego dnia chora, bardzo chora :(. Ale w przyszłym roku..... :))
Sala kinowa i spotkanie organizacyjne. Omówienie szczegółów.
Szymonek koniecznie chciał do Dziadka :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz